niedziela, 27 listopada 2011

Z wizytą u Mickey

     Dzisiaj pojechaliśmy na "pchli targ". Czasem można wypatrzeć w takich miejscach niepowtarzalne perełki, a i atmosfera dawnych czasów ma w sobie coś tajemniczego. Stare przedmioty mają często ciekawe historie swojego "życia" i niejedno mogą nam wyglądem opowiedzieć. Bardzo byliśmy ciekawi, jakie skarby znajdziemy na amerykańskim pchlim targu. Niestety mimo wszechobecnych reklam - "Flea Market", miejsce to okazało się być regularnym targowiskiem z warzywami, owocami i chińsko-indyjską tandetą. Strata czasu i nic więcej, no ale i tak bywa...
     Aby nie stracić całego dnia szybko zmieniliśmy plany. Pojechaliśmy do Downtown Disney, czyli miejsca będącego namiastką czterech głównych parków Walt Disney World w Orlando. Sam Disneyland odwiedziliśmy już kiedyś w Kalifornii i nie zamierzaliśmy tu robić powtórki. No ale jedno popołudnie chętnie na to przeznaczymy, skoro już tak wyszło.


     Turystów wita oczywiście sama Myszka Mickey, teraz już w świątecznej czapeczce i z poinsecjami na klombie.


     Ilość sklepików z pamiątkami i asortyment przyprawiają o zawrót głowy. Do wyboru do koloru.


     Wszystko w towarzystwie bohaterów bajek Disney'a.




    Pawilon z klockami LEGO to prawdziwy raj dla chłopców. Chociaż czasem tatusiowie wydawali się bardziej pochłonięci budowaniem z klocków, niż ich pociechy ;-) Do zabawy klockami zachęcały disney'owskie postaci z nich zbudowane.




     My też pobawiliśmy się chwilę klockami i oto, co nam z tego wyszło ;-)



     Św. Mikołaj wyszedł akurat na kawę, a my korzystając z tej nieobecności cyknęliśmy sobie fotkę przed jego domkiem. Święta w pełni, tylko słońce i temperatury jakoś nam zaburzają porę roku i trochę nie możemy się odnaleźć w świątecznych klimatach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz