niedziela, 25 grudnia 2011

Tequila w Tequili

     Tequila jest chyba najbardziej znaną na świecie meksykańską wódką. Jej produkcję rozpoczęto w XVIw. w miasteczku Tequila w Meksyku, od którego wzięto również nazwę dla miejscowego trunku. Nad miastem góruje wygasły wulkan - także Tequila - na którego zboczach rosną podobno najlepsze odmiany agawy. Konkretnie agawy niebieskiej. Tylko trunek będący podwójnym destylatem sfermentowanego soku tej odmiany agawy może być nazywany tequilą.
     W Tequili jest bodajże kilkanaście fabryk tequili. Łącznie z najstarszą i nadal działającą fabryką rodziny Cuervo.




     Razem z kilkoma sąsiadującymi miastami tworzą "turystyczny szlak tequili". Organizowanych jest tu mnóstwo wycieczek do destylarni, a turystyka jest tu bardzo ważnym źródłem dochodu dla miejscowej ludności. Cały ten region uprawy agawy niebieskiej i produkcji zacnego alkoholu został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Większość upraw agawy, metody zbioru i produkcji trunku działają na zasadzie starych, sprawdzonych metod, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
     My zwiedziliśmy dwie destylarnie, z których zdjęcia będą się tu przeplatały.



     Na początek niewielkie, ale bardzo ładnie zorganizowane muzeum tequili. Zapoznaliśmy się tu z historią, sposobami uprawy agawy oraz procesem produkcji, co w skrócie spróbujemy wam opowiedzieć.
     Agawy rosną w sadach zwanych potreros. 



   Dopiero rośliny 8-12 letnie nadają się do zbiorów. W międzyczasie są systematycznie (ręcznie) czyszczone i pielęgnowane. Zbiory trwają przez cały rok, gdyż rośliny nie dojrzewają równocześnie. Jedyną częścią agawy wykorzystywaną do produkcji alkoholu jest jej "serce" nazywane tu pinią. Aby do niej dotrzeć trzeba odciąć ok. 200 grubych, mięsistych liści z kolcami. Służą do tego specjalne narzędzia o różnych kształtach.


     Po tych zabiegach pinia przypomina ogromnego ananasa. Może ważyć od kilkudziesięciu do grubo ponad stu kilogramów. Dobry żniwiarz zbiera dziennie ponad tonę surowca. Zwiezione z pól trafiają do fabryki.



     Rozpołowione lub poćwiartowane pinie są obgotowywane i pieczone w specjalnych piecach, aby łatwiej oddawały sok (z jednej rośliny otrzymuje się 6 - 20 litrów trunku).


     Po wystudzeniu i odciśnięciu soku z rozdrobnionego miąższu, dodaje się do niego drożdże i rozpoczyna się fermentacja trwająca 7 - 12 dni.


    Kolejnym etapem jest kilkugodzinna, podwójna destylacja w specjalnych naczyniach.



    A jak umyć tak wielkie naczynia po zakończonym procesie? Człowiek (szczupły) jest tu niezastąpiony ;-)



     Pozostaje już tylko rozlać otrzymany trunek do beczek i zaczekać od kilku dni do kilku lat, aby go skosztować. Stare beczki po innych alkoholach (koniak, whisky, bourbon, sherry) nadają tequili zupełnie inny smak i aromat, niż nowiutkie beczki. Tequila z tych ostatnich ma ostrzejszy smak. 
    Miły dla nosa zapach roznosił się w tym pomieszczeniu ;-)


     Jeśli beczki zbyt mocno się zużyją, to można wykorzystać chociaż niektóre ich części. Ot, choćby w celach artystycznych.


     Po przefiltrowaniu alkohol trzeba jeszcze zabutelkować. Oryginalna tequila wytworzona w 100% z agawy musi być zabutelkowana w Meksyku i oznaczona Hecho de Mexico. Tylko tequila mieszana, nie 100%, może być butelkowana poza Meksykiem.


     Później już tylko do sklepów, których w Tequili jest zatrzęsienie.



     Oczywiście przed opuszczeniem obu destylarni poddaliśmy się dobrowolnie i z wielką ochotą degustacji wytwarzanych w nich "napojów". Smakowały nieziemsko! A otoczenie i miejsce "urodzenia" potęgowały dodatkowo wyśmienity smak. Co tequila potrafi zrobić z człowiekiem? Przypatrzcie się dobrze temu muralowi.


     A żeby było choć odrobinę świątecznie - takie gwiazdy betlejemskie rosną w tutejszym klimacie.


     Dla abstynentów pamiątkami mogą być misternie wykonane przez tutejszych Indian ozdoby z koralików.




     Będąc w Szkocji zwiedziliśmy destylarnie whisky, w Meksyku destylarnie tequili były więc punktem obowiązkowym. Browary zwiedziliśmy w Polsce ;-)
     Wracając rozklekotanym autobusem do Guadalajary podziwialiśmy jeszcze ciągnące się po horyzont pola agawy niebieskiej. Niezapomniane widoki...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz