sobota, 10 grudnia 2011

Nowy Orlean (2)

     Nowy Orlean zlokalizowany jest w delcie rzeki Missisipi. Leży poniżej poziomu morza na terenach, które kiedyś były po prostu rozległymi bagnami. Widać to dobrze po wyjechaniu za granice miasta. Bagna ciągną się całymi milami, a drogi zbudowane są na betonowych palach zakotwiczonych w zalanym wodą podłożu. Właściwie to kilkumilowe wiadukty lub mosty. Z racji położenia miasta w Nowym Orleanie są nietypowe, jak na USA, cmentarze. Są one nie lada atrakcją tego miasta i można nawet wykupić wycieczkę po nekropoliach Nowego Orleanu. 
     Za dawnych czasów grzebano tu ludzi w tradycyjnych, kopanych w ziemi grobach. Jednak po większych ulewach lub dłuższych okresach deszczowych podobno zdarzało się, że trumny wypływały na powierzchnię. Czasami docierały ulicznymi potokami aż do centrum miasta. W związku z tym zaczęto budować grobowce. My odwiedziliśmy cmentarz Greenwood.



     Z reguły pomniki zbudowane są z jasnych materiałów - granitów, lastryko, betonu obłożonego płytkami. Ponieważ są one pokaźnych rozmiarów i wyglądają jak domy dla zmarłych, całe cmentarze nazywane są często "miastami umarłych". Czasem górna półka w grobowcu ma z tyłu wolną przestrzeń. Kiedy wsuwa się na nią nową trumnę, szczątki poprzednich zwłok z resztkami starej trumny spadają "piętro niżej" i łączą się z jeszcze starszymi pozostałościami. 




     Na amerykańskie cmentarze wjeżdża się samochodem. Jeśli nie da się podjechać do samego grobu, to parkuje się przy najbliższej alejce. Przestrzeń pomiędzy grobami jest zawsze ładnie utrzymana - przystrzyżona trawa, porządek, brak śmieci. Wygląd grobowców zależy już jednak od opieki najbliższych. Niestety były i takie zardzewiałe egzemplarze. Skoro teren podmokły, to czemu wykonano je z metalu???



    Większość jest jednak mniej lub bardziej zdobiona. Często na górze jest dekoracyjny krzyż czy figurki świętych lub patronów. Płaskorzeźby zdobiły też drzwi do grobowca.




     Podobno nowoorleańskie cmentarze nie są zbyt bezpiecznymi miejscami dla turystów. Pomiędzy dużymi grobowcami łatwo się jest schować bezdomnym i rabusiom, którzy tylko czyhają na okazję. My niczego takiego nie zauważyliśmy na cmentarzu. 
     Ale w centrum miasta było rzeczywiście wyjątkowo dużo osób wyglądających na bezdomne. I to w każdym wieku. Starzy, w sile wieku, sporo młodzieży pałętającej się bez celu i mocno zaniedbanej. Nawet kilku punkowców tu spotkaliśmy - pierwszy raz w USA ;-) W ogóle Nowy Orlean ma (według naszych obserwacji) chyba najwięcej dziwnych osobników na swoim terenie. Nawet w Nowym Jorku nie widzieliśmy tylu odjechanych postaci, co tutaj. Może inaczej - to nowojorskie dziwactwo było takie wystylizowane, a tutaj ci ludzie są sobą...
     C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz