sobota, 24 grudnia 2011

Chapala i Ajijic

     Nieopodal Guadalajary znajduje się największe w Meksyku jezioro słodkowodne - Chapala.  Wzdłuż jego brzegów powstały miasteczka turystyczne. Przyciągają one krajobrazami nie tylko zagranicznych turystów, ale spore rzesze Meksykanów. My również wybraliśmy się nad jezioro, do miasteczka o takiej samej nazwie, czyli Chapala.
     Jezioro jest rzeczywiście duże, chociaż bardziej długie, niż szerokie. Otoczone wysokimi górami stanowi bardzo urokliwe miejsce do wypoczynku.




     W Chapali jest malownicze molo, z którego można podziwiać jezioro i okolice lub połowić sobie ryby w pięknych okolicznościach przyrody.




     Miasto jest bardzo ciasne, głośne i kolorowe. Jak to w Meksyku... 




     Oczywiście nie może zabraknąć straganów z pamiątkami i innymi przydasiami. Koralikowe ozdoby dla pani i wygodny hamak dla pana...



     Coś dla ciała też się znajdzie. A że upał prawie trzydzieści stopni, kurz i muchy? A komu to tutaj przeszkadza? Lepsze to, niż puste haki albo tylko ocet na półkach.



     Nad miastem czuwa duży, biały krzyż, usytuowany na jednej z górek. Pomyśleliśmy, że będzie z tej górki ładny widok na dwie Chapale - miasto i jezioro w jednym. Nie zawiedliśmy się, chociaż było wyżej, niż nam się wydawało.




     Okolice jeziora są na tyle urodziwe, że upodobali je sobie również artyści. Ajijic - miasto oddalone kilkanaście kilometrów od Chapali jest ich ulubionym. 




     Nam również spodobało się samo miasteczko jak i atmosfera w nim panująca - luz, spokój, cisza... Tylko multikolorowe zabudowania wyrywają ze zbytniego rozleniwienia.




     Feria barw niesamowita, a wyrazistość kolorów aż czasami kłuje w oczy.




     Uznaliśmy, że wszędobylski meksykański brud i bałagan jest niezbędny do zrównoważenia tych odważnych w doborze kolorów. Inaczej byłoby zbyt tęczowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz