sobota, 21 kwietnia 2012

Kaikoura

     Nocleg w okolicy Rangiory bardzo przypadł nam do gustu. Niedosyć, że w świetlicy był kominek, to jeszcze odkurzyliśmy stary stół bilardowy. Nie wyszła nam gra głazami Moeraki, to teraz nadrobiliśmy spełnianie naszych zachcianek. Parę kolejek bilarda było zdecydowanie wesołym zakończeniem dnia ;-)

   
     Kaikoura to cudowne miasteczko na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej, które łączy wodę i góry w jednym miejscu.


     Podziwialiśmy te widoki siedząc sobie na ławeczce przy plaży, na której leniwie wygrzewały się rozespane foki. Żadnych płotów, zasieków, czy innych obwarowań. Tylko tablica, aby nie zbliżać się do fok bliżej niż 10 metrów, aby nie zakłócać ich spokoju ...



     Niesamowite zaufanie państwa do mieszkańców i przybywających turystów. A przede wszystkim EDUKACJA EKOLOGICZNA na każdym kroku. Efekty widać codziennie, gdzie byśmy nie pojechali.
     Liczne skałki przybrzeżne stanowią dla fok bezpieczne miejsce do odpoczynku. Niesamowicie trudno je wypatrzeć w tym krajobrazie.


     A i kawałek plaży z miękkim piaskiem się znajdzie do relaksu.


     W Nowej Zelandii oprócz owiec, bydła i koni jest mnóstwo hodowli dziczyzny (sarny/jelenie). Tym razem natknęliśmy się nietypowo na zagrodę z ... lamami. Choć do Peru nie dotarliśmy, to lamy jednak spotkaliśmy ;-)



     Gdybyście narzekali na brak widoczków, to przesyłamy kolejny, bardzo jesienny.


     Przy zatoce Gore zerkneliśmy też na Cathedral Rocks, który strukturą przypominały Clay Cliffs. Tutaj niestety wstęp był wzbroniony ze względów bezpieczeństwa. Zbyt kruche i niestabilne formacje stanowią zbyt duże zagrożenie dla ciekawskich turystów.


     A nasza ciekawość prowadziła nas w kolejne niesamowite miejsca ...

3 komentarze:

  1. Ciekawe. U nas też sobota i to 21 kwietnia!
    Ale trochę mniej ciekawie. Chociaż ja staram się znaleźć piękno w każdym ziarenku piasku!
    U mnie Ok! Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń