sobota, 7 lipca 2012

Nad rzeką Kwai

     Film "Most na rzece Kwai" zna niemal każdy. My oglądaliśmy go niejednokrotnie i za każdym razem robił na nas niesamowite wrażenie. Historia jeńców alianckich budujących most na rzece Kwai, poniżanych w obozach jenieckich i tracących życie w niewoli poruszy chyba każdego. Oglądając film nigdy nie przeszło nam przez myśl, że kiedyś znajdziemy się w miejscu tragicznych wydarzeń sprzed lat. Chociaż obecny most jest późniejszą konstrukcją, to i tak przywołuje na myśl sceny ze wspomnianego filmu.



     Nieopodal tłumnie odwiedzanego mostu znajduje się muzeum upamiętniające wydarzenia z II Wojny Światowej. Stoją też "historyczne" kolejki.


     W okolicy znajdują się cmentarze, na których pochowani są alianccy jeńcy. Stracili oni życie na skutek wycieńczenia nieludzką pracą, zbyt małych racji żywnościowych, chorób tropikalnych, tortur oraz wypadków. Mówi się, że na jeden podkład kolejowy ponad 400 kilometrowej linii przypada jedno życie człowieka ... Największy cmentarz znajduje się w centrum Kanchanaburi. Znajduje się na nim prawie 7000 grobów! Chociaż pięknie zadbany, z równiutką trawką i posadzonymi kwiatami, robi jednak przygnębiające wrażenie...


     Kilkadziesiąt kilometrów od Kanchanaburi znajduje się jaskinia Krasae, w której niegdyś zorganizowano szpital dla jeńców. Obecnie jest w niej kaplica, w której miejscowi modlą się o spokój dusz zmarłych więźniów. Pamięć tamtych czasów jest nadal żywa i wspominana z szacunkiem.


     Tuż przy jaskini biegną tory "Kolei Śmierci". W głębi zdjęcia widać czerwone dachy hotelu - niegdyś znajdował się tam jeden z obozów jenieckich.


     Linia kolejowa jest nadal czynna i jeździ nią pociąg, który na krótkich odcinkach przewozi głównie turystów. Można z jego okien podziwiać tajlandzkie krajobrazy ...



     Przy budowie linii kolejowej pracowały tysiące azjatyckich robotników, większość z nich również straciła tu życie. Niestety nie zostali oni potraktowani po śmierci z należytym szacunkiem. Nie ma tu nawet ich cmentarza ani innego miejsca, w którym można się choć przez chwilę zadumać nad ich losem. Smutne ...

     Turyści przyjeżdżają do Kanchanaburi głównie ze względu na słynny most. Miejscowi przygotowali dla nich jednak szereg innych atrakcji, które pomagają otrząsnąć się nieco po spotkaniu z tragiczną historią miejsca. W okolicy znajduje się Park Narodowy Erawan, znany z licznych wodospadów.




     Miejsce rzeczywiście piękne, a czystość wody niesamowita. A do tego tropikalna roślinność dookoła.




     Miejscami można spotkać stada małp, które są miłe tylko z daleka. Kiedy zobaczą, że ktoś niesie plastikową torebkę, natychmiast niemal rzucają się na niego w celu przechwycenia jej zawartości. Nauczyły się, a właściwie ludzie je nauczyli, że w takich torebkach znajduje się pożywienie, no i teraz spotkanie z małpkami nie zawsze bywa sympatyczne.


     Pośród tropikalnej, bujnej roślinności wypatrzyłam też kolejną "głowę w drzewie", chociaż trochę mniej znaną, niż ta z Ayutthaya ;-)


     Można też popływać po rzece Kwai na bambusowych tratwach. Chociaż kiedy trafi się na ulewę, to spływ staje się mega nudnym "wydarzeniem" i z niecierpliwością oczekuje się końca "fascynującego przeżycia".


     Przejażdżka na słoniach jest odrobinę ciekawsza, chociaż na skok adrenaliny nie należy liczyć. Dzieciaki "powożące" słoniami radziły sobie z nimi wyśmienicie. Gorzej wyszła im obsługa aparatu fotograficznego ;-)


     Zasłużona nagroda dla słoni, które przepychały się trąbami po kolejne banany.


     Dzieciaki wychowują się tu ze słoniami, tak jak u nas z psami czy kotami. Mieszkają obok siebie - słonie pod bambusami, ludzie w bambusowych chatkach. Ale łączność z nowoczesnym światem jest!


     Kanchanaburi jest dużym i dosyć nowoczesnym miastem. Jednak w niektórych jego zakamarkach czas nieco zatrzymał się w miejscu. Ale i zatankować benzynę można, i naprawić podartą odzież.



     Mocno rozbudowana baza turystyczna w Kanchanaburi zapewni dla każdego coś miłego - od wojennych opowieści poczynając, na licznych tajskich "masażystkach" kończąc ...

1 komentarz:

  1. Ciekawe gdzie po Tajlandii?... Ciekawy, ciekawy - wsadź nos do kawy! U nas okropne upały i burze!
    Pozdrowienia!
    Michał

    OdpowiedzUsuń