poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kolorowy zawrót głowy

     Po wizycie w meksykańskim rezerwacie motyli monarcha nie mogliśmy sobie teraz odmówić odwiedzin Ogrodu Motyli w Kuala Lumpur. Te multikolorowe stworzonka żyją tu niemal na wolności. Dzieli je od niej tylko siateczkowa obudowa całego terenu, aby jednak nie odfrunęły niepostrzeżenie. Mają jednak dużą przestrzeń i mnóstwo roślinności, co zapewnia im niemal naturalne warunki do ich krótkiego życia. Spacerowaliśmy po ciekawie zagospodarowanym ogrodzie z oczkami wodnymi, w których pływały kolorowe ryby, a wokół nas latały setki przeróżnych motyli.




     Niektóre były malutkie, a inne miały rozpiętość skrzydeł niczym spory wróbel. Jedne siedziały spokojnie na liściach lub spijały nektar kwiatów, inne latały ciągle zmieniając kierunek. Siadały na mojej kwiatowej torbie, na koszulkach, na ręce Grzesia ...


     Ilość wzorów i kolorów na ich delikatnych skrzydełkach była nie do policzenia. Tylko pozazdrościć tak wymyślnych kreacji i gracji poruszania się w towarzystwie ;-)




     Oprócz motyli były jeszcze inne, mniej przyjemne istotki. Na szczęście zamknięte już w stosownych miejscach. Mamy nadzieję nie spotkać się z nimi w naszej podróży. Brrr ...



     Po spotkaniu z motylami udaliśmy się do wieży telewizyjnej Menara Kuala Lumpur, na którą wczoraj zabrakło nam czasu i siły. Po drodze zerknęliśmy na ogromny ekran na placu Merdeka, co tam słychać na EURO 2012 ;-) Samotny kibic siedział nieco znużony, ale może tylko temperatura go osłabiła ;-) Cieszymy się bardzo, że ominie nas to całe EUROpejskie zamieszanie.


     Menara jest jedyną tego typu wieżą na świecie stojącą na terenie parku narodowego. Ma wysokość to 421m. U jej podnóży zorganizowane jest minizoo, do którego można wejść w cenie biletu wjazdowego na taras widokowy. Skorzystaliśmy z okazji, ale znaczna część okazów nie przypadła nam (no dobra, głównie mnie) do gustu. Były to węże, począwszy od krótkich i chudziutkich, ale megajadowitych, skończywszy na prawie 10-metrowym pytonie. Do tego tarantule i inne pająki, kilka małp, królików, kur, pawi ... Przełamałam się za to do bliższego spotkania z wielkimi jaszczurami ...



     ... oraz kolorowymi papugami.


     A śpiący piesek preriowy przyprawił nas o głośną salwę śmiechu. Czy nie wygląda jak z kreskówki?


     W końcu dotarliśmy na taras widokowy zorganizowany na szczycie Menara KL. Widok na miasto jest stąd imponujący!


     Wieże Petronas wyglądają zupełnie inaczej, ale równie efektownie, w promieniach zachodzącego słońca jak i przy nocnym oświetleniu.

 



















     W nocnym krajobrazie Kuala Lumpur najbardziej spodobał nam się wesoły, neonowy wielbłąd na jednym z budynków ;-)


     Po dotarciu na twardy grunt udaliśmy się ponownie w stronę bliźniaczych wież. Na szczęście drogowskazy są tu przyjazne turystom i nie musimy się uczyć pisma robaczkowego ;-)


     A że po dniu pełnym wrażeń należy sie coś dla ciała, zahaczyliśmy po drodze o tutejsze knajpki. Ruch jak w ulu i niewiele wolnych miejsc przy stolikach. A wszystko kusi kolorami i zapachami, nie wiadomo co zamówić ... A czasem też nie wiadomo, co się zamawia ;-)




     Finał Festiwalu Muzyki i Światła zostanie w naszej pamięci na długo. Chociaż połowy takiego widowiska brakowało nam na powitanie Nowego Roku w Meksyku. Ciekawe, co wtedy dzieje się w Kuala Lumpur, skoro teraz tak dali czadu ... Re - we - lac – ja!!!


     Feria barw, świateł, laserów i kolorów przyrody śniła nam się jeszcze w nocy ...

3 komentarze:

  1. Motyli zazdroszczę. Jaszczura - NIE! Miałaś odwagę...
    Nie wiedziałem, że w tej części Azji są takie miasta! Ale macie MOZAIKĘ!
    Michał

    P.S. A ja główny mecz przespałem - ku oburzeniu prawie wszystkich! Zbiorowa histeria, mówię Wam... MW

    OdpowiedzUsuń
  2. My cały czas zazdraszczamy i nawet odwazylismy się pojechać do Leby! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-))) Brawo!!! Jesteśmy z was dumni ;-) Udanego wypoczynku!

      Usuń