poniedziałek, 3 września 2012

Angkor Thom

     Angkor to ogromny kompleks świątyń buddyjskich i hinduistycznych w pobliżu Siem Reap. Najważniejszą jest oczywiście Angkor Wat, ale to zostawiliśmy sobie na sam koniec trzydniowego zwiedzania - taka wisienka na torcie ;-) Dzisiaj przejechaliśmy obok i nawet zbytnio nie zerkaliśmy w stronę Angkor Wat, aby nie popsuć sobie zakończenia pobytu w tym miejscu. Zatrzymaliśmy się dopiero przy wzgórzu Bakheng, na którym znajdują się ruiny świątyni o tej samej nazwie. Kilkunastominutowy marsz pod górę w tutejszym klimacie świetnie przebudza zaspanych turystów. Phnom Bakheng została zbudowana pod koniec IX wieku i uznawana jest za pierwszą świątynię przyszłego kompleksu Angkor. Obecnie poddawana jest pracom renowacyjnym i rekonstrukcyjnym, ale można się wdrapać na samą górę głównego budynku. Rozciąga się stamtąd niesamowity widok - dookoła, po horyzont zielona dżungla, która pochłonęła wszystkie budowle na 400 lat po upadku Imperium Khmerów.




     Po zejściu ze wzgórza stanęliśmy przed Południową Bramą prowadzącą do Angkor Thom. "Wielkie Miasto" powstało na przełomie XII-XIII wieku, jako kolejna (i ostatnia) stolica Imperium Khmerów. Jego założycielem był król Jayavarman VII, a mieszkało w nim około miliona osób. Podobnych bram jest wokół miasta pięć. Wejścia groblą przez fosę  strzegą ogromne figury bóstw - 54 sztuki z każdej strony. Bardziej przypominały nam wojowników z groźnymi minami, niż bóstwa.



     Sama brama zwieńczona jest rzeźbami kamiennych twarzy Buddy o tajemniczym uśmiechu. Podobnych zobaczymy tu jeszcze wiele ... Na terenie Angkor Thom znajduje się więcej interesujących budowli do zwiedzenia. Zaczynamy jednak od największej i najciekawszej, będącej główną świątynią tego okręgu - Bayon.


     Bayon przez stulecia był rozbudowywany i w efekcie końcowym osiągnął naprawdę znaczne rozmiary. Ściany galerii otaczających centralną świątynię pokryte są 11 tysiącami (!) płaskorzeźb. Dzięki nim można się dużo dowiedzieć o życiu i historii Khmerów, gdyż niewiele pozostało z innych form przekazu. Zostały one zniszczone przez tutejszy klimat i pożary. To co można zobaczyć na ścianach Bayonu jest naprawdę imponujące!



     Niemal każdy kawałek kamienia jest tu bogato zdobiony ...




     ... i na każdym kroku spotykamy kamienne lingamy związane z kultem boga Śiwy.




     Największą atrakcją są tu jednak ogromne twarze Buddy, podobne do tych na Bramie Południowej.




     Pierwotnie były tu 54 wieże z 216 twarzami. Przetrwało 37 wież (częściowo odrestaurowanych) oraz większość twarzy. Są wszędzie dookoła - gdzie nie spojrzeć, tam siedmiometrowa twarz z tajemniczym uśmiechem.




     Piękno zdobień Bayonu oraz wysoki poziom rozwiązań architektonicznych prawdopodobnie uratowały świątynię przed zburzeniem i wykorzystaniem materiału do wzniesienia nowych budowli. Było to wtedy normalną praktyką, że każdy król rządził i budował po swojemu. Na szczęście dla nas - Bayon przetrwał i zachwycać będzie przez kolejne stulecia.


     Pozostałe budynki Angkor Thom nie są już tak spektakularne, ale warto wybrać się na spacer między nimi. Zbudowano je w niewielkich odległościach od siebie i można spokojnie pokonać trasę na piechotę. 
    Wzgórze świątynne Baphuon nie przetrwało długiego czasu, ponieważ możliwości techniczne i niektóre rozwiązania architektoniczne zawiodły. Ciężar galerii i narożnych wież okazał się zbyt wielki ... Niewątpliwie jednak przejście długim mostem ustawionym na ozdobnych kolumnach robi wrażenie ...


     ... być może nawet większe niż same ruiny.


     Po wdrapaniu się na górny poziom ruin można podziwiać widok na most i bramę wejściową. W otoczeniu bujnej zieleni tworzą piękną przestrzeń parkową.


     Stąd przeszliśmy do świątyni Phimeanakas, która kiedyś zwieńczona była złotą kopułą. Obecnie nie jest tak bogata, ale z łatwością można sobie wyobrazić jej dawne zdobienia.


     Przez Bramę Zwycięstwa ...


     ... wyszliśmy na przepotężny Taras Słoni. Rozciąga się z niego widok na Plac Królewski, który był miejscem parad i ceremonii.


     Oczywiście nie mogło tu zabraknąć wizerunków słoni.


     Taras Trędowatego Króla zdobiony jest setkami rzeźb bóstw, węży, demonów i innych mitologicznych postaci.



     Cały kompleks Angkor jest ogromny. Nie do ogarnięcia na piechotę ani w jeden dzień tuk-tukiem, chyba że tylko przejazdem. Można tu zedrzeć podeszwy, a chciałoby się zobaczyć wszystko. W trzy dni to jednak niemożliwe. A nam zostały jeszcze tylko dwa ...

1 komentarz: