piątek, 9 września 2011

Przygotowania

     Nie jest to nasza pierwsza podróż, ale pierwsza z tak długim zamiarem nieobecności w domu.
     Ponieważ nie jesteśmy też już beztroskimi nastolatkami, to i spojrzenie na sprawę mamy nieco inne. Ale wszystko jest do ogarnięcia ;-) a często "ogarnia się samo". Takie już nasze szczęście...

     Podejście do życia też ułatwia sporo rzeczy. No bo po co martwić się na zapas – wszystkiego i tak nie przewidzimy, na wszystkie okoliczności i tak się nie zdołamy przygotować, wszystkich niezbędników i tak nie uniesiemy na własnych plecach...

     Nie mniej kilka spraw załatwić trzeba.
     Wizy do USA mamy aktualne, ale w "starych" paszportach. Wyrobiliśmy więc paszporty biometryczne, z którymi można wjechać bez wizy m.in. do Kanady, a może gdzie indziej też będą bardziej wiarygodne. Minus – musimy jeździć z dwoma paszportami. Plus – nie musimy płacić za nową wizę do USA i Kanady.
     Urlop bezpłatny – zawsze będzie do czego wrócić.
     Wyprzedaż niepotrzebnych zawalipółek "bo może kiedyś się przyda". Same plusy – porządki w ciasnym mieszkanku, masa wolnego miejsca po powrocie, dodatkowy grosz na wyjazd. Zaręczam, że wszyscy mamy w domu więcej nieużywanych rzeczy niż nam się wydaje – sprawdzcie sami ;-)
     Szczepienia i Międzynarodowa Książeczka Szczepień. Według nas bardzo ważne, chociaż niestety - dosyć drogie. "Żółte papiery" mogą się przydać jakimś służbistom, a szczepienia - lepiej żeby się nie przydały... Do tego tabletki przeciwmalaryczne – niestety szczepionki jeszcze nie wynaleziono. Nie wiadomo, gdzie nas poniesie, a jak powszechnie wiadomo - lepiej zapobiegać, niż leczyć.
     Mieszkanko wynajęte w dobre ręce, ubezpieczenia załatwione (podobnie jak szczepienia – lepiej, żeby się nie przydały...). Zmiany adresów korespondencyjnych, skany dokumentów, zapasowe zdjęcia do wiz...
To wszystko za nami.

     Pozostało jeszcze próbne pakowanie plecaków z nieuniknioną selekcją nadmiaru (a właściwie "nadciężaru") bagażu. Chociaż wojaże motocyklowe nauczyły nas minimalizmu w pakowaniu, więc większych problemów (ciężarów) nie przewidujemy ;-)


2 komentarze:

  1. no i zajebiscie mi sie ten Wasz pomysl podoba, ale na cholerrrrre do faszystow (USA)? A co z wschodem? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rogalu drogi!
    Nieładnie tak mówić o mieszkańcach kraju, w którym się nigdy nie było i wie się o nich tyle, co telewizja przekaże (a TV kłamie, jak powszechnie wiadomo). Nam się tu podoba i spotykamy naprawdę miłych ludzi.
    Wschód tymczasem pozostawiamy dla ciebie, aby nie robić tłoku ;-)

    OdpowiedzUsuń