piątek, 23 września 2011

Polisz-Inglisz

     Dziad i Baba
Autor - Mieczysław Kierkło

"Był sobie dziad i baba" - stara bajka się chwali...
On się Dzianem nazywał, na nią Mery wołali.
Bardzo starzy oboje, na retajer już byli,
Filowali nie bardzo, bo lat wiele przeżyli!
Mieli hauzik maleńki, peintowany co roku,
Porć na baku i stepsy do samego sajdłoku!
Plejs na garbydż na jardzie, stara picies co była,
Im rok rocznie piciesów pare buśli rodziła.
Kara była ich stara, Dzian fiksował ją nieraz,
Zmieniał pajpy, tajery i dzionk służył do teraz.
Za kornerem na strycie przy Frenkowej garadzi
Mieli parking na dzionka, gdzie nikomu nie wadził.
Z boku hauzu był garden na tomejty i kabydż,
Choć u Dzioa w markiecie mogła Mery je nabyć.
Czasem ciery i plumsy, bananusy, orendzie,
Wyjeżdżała by kupić przy hajłeju na stendzie.
Miała Mery dziob ciężki, pejda też niezbyt szczodra,
Klinowała ofisy za dwa baki i kwodra.
Dzian był różnie łaćmanem, helprem u karpentera,
Robił w majnach, na farmie, w siapie i u plambera.
Oj bywało, Ajrysie zatruwali mu dole,
Nazywając go "grinhorn" lub po polsku grinolem.
Raz im z frendem takiego sie fajtułać dał hela,
Że go kapy na łykend aż zamkneli do dziela!
Raz w rok - Krysmus lub Ister - sie zjeżdżała rodzina,
Z Mejnów, Stela z hazbendem, Ciet i Olter z Bruklina.
Byli wtedy Dzian z Mery bardzo tajerd i bizy,
Nim pakiety ze storu poznosili do frizy.
Bądź afera to wielka i tradycji wciąż wierni,
A więc hemy, sosycze i porkciopsy z bucierni.
I najlepsze rozbify, i salami, i stejki,
Dwa dazeny donaców, kiendy w baksach i kiejki.
Butla "Calvert", cygara - wszak drynk musiał być z dymem,
Kicom, papkorn ze sodą albo słodkim ajskrymem...
Często-gęsto Dzian stary prawił w swoich wspomnieniach
Jak za młodu do grilu dziampnoł sobie na drynka.
Oj, to gud tajm miał taki, że się trzymał za boki,
Gdy mu bojsy prawili fany story i dzioki.
Albo nieraz w dziulaju brał sandłiczów i stejków,
Potem basem z kompanią na bić jechał do lejku.
Tam wypili hajbola, jak to było w zwyczaju,
I śpiewali piosenki ze starego, het kraju!
-------------------------------------------
Raz ludziska zdziwieni "ot sy mater" szeptali,
Że u Dzianów na porciu dziś sie bolbka nie pali?...
A to śmierć do ich rumu przyszła tego poranka...
On był polski, krajowy.... Ona zaś... Galicyjanka!



2 komentarze: