Po wizycie w centrum miasteczka Chiapa de Corzo przyszedł czas na kolejną atrakcję tego dnia. Busikiem przejechaliśmy kawałek do innej części miasta, tuż nad rzekę Grijalva. Tu znajdowała się przystań łodzi motorowych, z której mieliśmy wyruszyć na wodną wycieczkę.
Biletami wstępu były wodoodporne opaski na nadgarstek, którymi zaobrączkowano nas przy kasie. Kombinatoryka stosowana znana jest również w Meksyku - ja miałam opaskę z listopada 2010, Grześ z maja 2011 ;-) Kapoki rozdane, dopasowane, wszyscy na pokład, odpływamy.
Pierwszą atrakcją były wylegujące się na brzegu krokodyle oraz mnóstwo wodnego ptactwa.
Obecność krokodyli nie przeszkadzała wędkarzom i pluskającym się na drugim brzegu rzeki dzieciom. Z naszej łódki nawet nikt nie zamoczył ręki w wodzie.
Wysoko nad głowami latały wielkie drapieżniki. Prawdopodobnie występujące tu orły albo sępy. Te drugie wybrały sobie całkiem spory obszar na brzegu, aby chwilę odpocząć i wysuszyć skrzydła. Było ich tam co najmniej kilkadziesiąt sztuk.
Po kilkunastu minutach dopłynęliśmy do najbardziej spektakularnego miejsca w Kanionie Sumidero. Skały, które znajdują się tu po obu stronach mają wysokość nawet do 1 km. Nie ma brzegu, od razu pionowa, niedostępna skała. Taka potęga przyrody wzbudza respekt.
Że nam się bardzo podobało to miejsce - napiszemy tylko dla formalności. Mina Grzesia mówi sama za siebie.
W wysokich skałach znalazło się też miejsce dla kapliczki. Zlokalizowano ją w "jaskini kolorów", w której wyraźnie widać barwne nacieki na ścianach. Oczywiście wszystkie te wzorki to zasługa występujących w skałach minerałów.
Niestety w pobliżu "jaskini kolorów" wzrok przykuwały mniej atrakcyjne barwy. Prądy wodne przyniosły tu mnóstwo plastikowych śmieci i innych zanieczyszczeń. Jest to plagą tego miejsca i władze nie znajdują skutecznego sposobu na rozwiązanie problemu. Meksykańska ludność ma znikomą świadomość ekologiczną i wszelkie brudy spływają tu właściwie z całego stanu Chiapas. Co roku z rzeki Grijalva wyławianych jest kilkadziesiąt tysięcy ton śmieci!!!
Oby rozwiązanie szybko się znalazło, bo głupio byłoby zasypać śmieciami kolejne tak cudowne miejsce na Ziemi.
W jednym miejscu natura stworzyła tu przedziwną formę naskalną, która wygląda jak gigantyczna choinka przyrośnięta do ściany.
Z góry sączy się woda i rozbryzgując się o kolejne "gałęzie choinki" tworzy przyjemnie orzeźwiającą mgiełkę.
Odpowiednia temperatura i wilgotność powietrza w kanionie dają świetne warunki dla porastającej skały roślinności. W niższych partiach jest gęsta dżungla, w której żyją ... małpy. Obserwowaliśmy je przez chwilę z łódki. Skakały między drzewami i podglądały turystów zza gęstej, zielonej kurtyny. Były przy tym tak szybkie i sprytne, że nawet nie próbowaliśmy cyknąć fotki. Jak już dawno stwierdził Jan Brzechwa "Małpy skaczą niedościgle..." ;-)
Wyższe partie skał porośnięte są dosyć gęsto wszelkimi epifitami, którym wystarczy niewielka szczelina w skale, aby zapuścić korzenie. Mnóstwo tu różnych odmian bromelii i orchidei. Niestety w tym czasie kwitło ich niewiele.
Kaktusy wyglądają atrakcyjnie o każdej porze roku. Chociaż miały po nawet około dwa metry wysokości, to na tak wysokich skałach wyglądały jak niewielkie patyczki.
Na północy kanion kończy się paskudną, betonową tamą i zbiornikiem retencyjnym hydroelektrowni. Naszą uwagę bardziej od tego ludzkiego tworu przykuły czatujące na ryby pelikany.
Droga powrotna pozwoliła nam utrwalić piękne obrazy w pamięci.
Cieszyliśmy oczy widokami do ostatniej minuty. Wam też nie skąpiliśmy ilości zdjęć, abyście mogli choć przez chwilę poczuć się jak w meksykańskim Kanionie Sumidero.
Do trzech pierwszych osób, które przyślą na maila Renaty odpowiedź na pytanie "Na którym zdjęciu widać Renatę?" wyślemy widokówki z naszej podróży ;-) Adres mailowy w zakładce "Kontakt".
Renata siedzi na czubku łodzi - na zdjęciu nr 8. Oczywiście widać jej tył głowy!
OdpowiedzUsuń...
Ale macie tempo! Nie starczy wam Świata!!!
Pozdrowienia.
Michał Wroński
Niestety pudło ;-)
OdpowiedzUsuńRenata
No, chyba nie jesteś przebrana za sępa?!
OdpowiedzUsuńCałusy mimo to!
Michał Wroński
Pudło po raz drugi! Do trzech razy sztuka - próbuj dalej ;-Renata
OdpowiedzUsuńNo dobra... Zdjęcie nr 18. Na łodzi. Kobitka siedząca na pierwszym miejscu! Innych możliwości już nie ma. Chyba, że się schowałaś za Grzegorzem. A to możliwe.
OdpowiedzUsuńMichał Wroński
Buuu! Znowu pudło ;-) Rozwiązanie w poście "Magiczna Wieś".
OdpowiedzUsuńJako nagrodę pocieszenia za wytrwałość przesyłam słodkiego całuska ;-) Renata