czwartek, 19 stycznia 2012

Fiesta Grande

     Pierwszym miasteczkiem w stanie Chiapas założonym przez Hiszpanów jest Chiapa de Corzo. Wyruszyliśmy do niego z oddalonego o ok. 50 km San Cristobal de Las Casas. Przez godzinę jazdy busikiem pokonaliśmy prawie 1700 m różnicy poziomów pomiędzy położeniem miast. Przez dłuższą chwilę jechaliśmy nawet ponad chmurami!


     W Chiapa de Corzo była ok. 10-12 stopni Celsjusza wyższa temperatura, niż w wysokich górach. 
     Najbardziej znaną budowlą tego miasteczka jest stojąca na głównym placu, nietypowa, murowana fontanna La Pila. Zbudowana ją w 1562 roku.


     Oprócz fontanny miasteczko słynie z kościołów, które jednak tym razem szczelnie obstawione były straganami. W styczniu każdego roku odbywa się tu kilkudniowe Fiesta Grande de enero, czyli Wielkie Święto Stycznia. Łączy ono obchody kilku ważnych dla miasta wydarzeń, które miały miejsce zawsze w styczniu. Ogólnie chodzi również o podziękowanie za wszystkie dobre okoliczności, które miały miejsce w poprzednim roku. Jest to najważniejsze święto w roku dla tego miasteczka. Jego obchody połączone są z festiwalami tańca, muzyki, kuchni i rzemiosła.
     Najbardziej charakterystycznymi postaciami tego święta są tancerze Parachicos.



     Mają na sobie ręcznie rzeźbione i malowane maski oraz multikolorowe, haftowane spodnie. Okryci  są cieplutkimi, tęczowo pasiastymi "kocami" nazywanymi serape. Na głowie mają ogromne kapelusze-peruki ze strzyżonego sizalu. 



     Paradując ulicami miasta wydają dziwne, głośne okrzyki, powiewają kolorowymi wstążkami i hałasują dodatkowo cynowymi lub drewnianymi grzechotkami.



     Ta tradycja miała w przeszłości trudne lata. Młodzi nie chcieli jej podtrzymywać. Wpisanie Wielkiego Święta na listę UNESCO spowodowało zwiększenie nakładów na jego promocję i wznowiło zainteresowanie tradycją wśród młodzieży. Teraz na ulicy spotkać można całe, czynnie uczestniczące w nim rodzinki.


     Odziani w liczne warstwy odzieży tancerze odpoczywają w cieniu, chłodząc się współczesnymi napojami.


     Ponieważ jest to w dużej mierze również święto kościelne, przed ołtarzami składa się dziękczynne kompozycje kwiatowe. Oprócz tradycyjnych bukietów są na przykład takie chryzantemowe pudelki.


     Ceratkowe restauracje pełne są okazjonalnych smakołyków. Gliniane, ręcznie zdobione naczynia tylko wzmagają apetyt na spróbowanie zawartości. Oczywiście wszystko pyszne.


    Jedna z legend o tancerzach mówi, że byli pomocnikami pewnej kobiety. Przywiozła ona do tutejszych uzdrowicieli sparaliżowanego syna. W podzięce za jego wyleczenie chodziła po całym mieście i rozdawała wszystkim jedzenie. Kosze z żywnością pomagali jej nosić Parachicos, którzy tańcami, okrzykami i grzechotkami zwoływali ludność, aby nikt nie został pominięty.


    Inna historia głosi, że to taniec Parachicos uzdrowił chłopca, bo ich hałasy przegoniły z niego chorobę... Tak czy inaczej - święto jest bardzo kolorowe, gwarne i wesołe. Obecnie do Chiapa de Corzo przyjeżdża co roku podobno około tysiąca tancerzy. Wszystko to dopełniają dziewczynki i kobiety w wielobarwnych, falbaniastych sukniach.


     Gorące pozdrowienia dla wszystkich czytelników bloga przesyłają kolorowe seniority z Chiapa de Corzo  ;-)

2 komentarze:

  1. Pozdrawiam kolorowe dziewczyny! Dlaczego nie ma tam Renaty?!
    Michał Wroński

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam zabrać moją kolorową kieckę w podróż ;-)
    Pozdrawiam. Renata

    OdpowiedzUsuń